Skip to main content

Zaginęły gdzieś we mnie takie piękne, przestrzenne jak struktury białek metafory, takie moje własne i niewymuszone, dzikie, nietrzeźwe.

Przez pustkę przeciska się obowiązek spowinowacony ze zgryźliwa niechęcia, zapycha watą antykreatywności najdrobniejszą szczelinę mojego umysłu. Zbutwiałe pojęcia zaciskają proces twórczy, rozgniata mnie minimum chęci, porywa przyjemności. Ulatniam się wraz z chemicznym zapachem benzyny i zgrabną dłonią krążącą po moim nagim ramieniu. Znów dotykam stopami bezchmurnego, rozpalonego słonecznymi uśmiechami nieba. Dwoma pięknymi, szczerymi. Ponownie czuję niebywałą lekkość, mnóstwo mrówek truchtających po labiryntach mojego ciała. Zagryzione czerstwym pieczywem z oliwą ukojenie, wychyla się zza przestarzałej sosny, dociskam obślinionego palca topiącego się w wydętych wargach, odrywam kolejny guzik z przymałej koszuli zazdrości. Pozwalam sobie na czyny karygodne, pieprzę realizm, obojętnie spoglądam w oczy upływającym terminom. Łapię ostatni oddech najczystszego powietrza, przemieszanego z delikatną wonią nagrzanego promieniami spełnienia ciała. Zwracam uwagę na swój ubogi (najdroższy) asortyment.

To Miłość. To wszystko.

Zaczynam, gdyż ona się nie kończy. Swoje pasje, relacje, próby zatracenia. Zawyżam poprzeczkę złotym włosom, nasycam się pewnością, chociażby nawet złudną.

Wybite szyby barier, pogryzione łydki wstydu, pękające szwy goryczy, roztopione porcje niezależności.

Bo ja nie potrafię żyć logicznie, trwam chaotycznie, nieznośnie, niby lirycznie, nigdy empirycznie. Błędom i porażkom rozdaję prezenty, rozumowi tłumaczę, jak bardzo niemożliwe jest kontrolować spontaniczność, jak odrzucać rozeznanie w przypadku.

Już wymiotłam ze swojego życiorysu duszący kurz przegranej. Dziś dosięgam skarbu.

IMG_20150926_163942

Tradycyjny paj dla bezglutków. Takie nothing special, jednak bardzo potrzebne. Wzbogacony o migdały i czekoladę. Przekonuję siebie do dyni. Prawie wyszło, czeka mnie jeszcze syrop rodem z pumpkin spice latte, potem będę spełniona.

PUMPKIN PIE NA BEZGLUTENOWYM SPODZIE Z MIGDAŁAMI I CZEKOLADĄ  /inspirowałam się plackiem dyniowym Liski z White Plate/

Potrzebujesz:

Ciasto

  • 210g mąki gryczanej
  • szczypta soli
  • łyżka lub dwie cukru pudru
  • jedno jajko
  • 100g migdałów zmielonych na drobny proszek
  • 100g masła

pumpkin nadzienie

  • kilogramowa nieobrana dynia bezłupinowa
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • łyżeczka cynamonu
  • 2/3szkl cukru trzcinowego
  • 2 jajka
  • łyżka mąki ziemniaczanej
  • 3/4szkl śmietany 18%

+ cała tabliczka białej czekolady, łyżeczka masła, łyżka mleka i łyżka śmietany

++pół (lub trochę więcej) tabliczki mlecznej czekolady, łyżka mleka, łyżeczka masła

+++zmielone w malakserze migdały do posypania

Jak zrobić?

  1. Dynie kroimy na mniejsze kawałki, wyjmujemy pestki, zbędne farfocle, gotujemy na parzę do miękkości (możemy ze skórką)
  2. Składniki na kruche zagniatamy, wyklejamy nim tortownicę, nakłuwamy widelcem, chłodzimy w lodówce. Nagrzewamy piekarnik na 180stp.
  3. Z jeszcze ciepłej dyni zdejmujemy skórkę (robiłam to palcami, bo łatwo schodziła). Do puree dodajemy resztę składników na masę, miksujemy na wysokich obrotach do połączenia produktów.
  4. Ciasto podpiekamy 10 min w piekarniku, po tym czasie wyjmujemy spód, wylewamy na niego dyniową masę, wsadzamy do piekarnika na ok. godzinę (aż stężeje).
  5. W dwóch osobnych emaliowanych kubeczkach przygotowujemy polewy. Zaczynamy od rozpuszczenia masła, dolania mleka, następnie wkruszamy czekoladę, mieszamy do rozpuszczenia.
  6. Polewą ozdabiamy ciacho, posypujemy migdałami. Studzimy (najlepiej, choć niekoniecznie!) w przytwartym piekarniku, jeśli polewa nie stężeje, placka możemy włożyć na trochę do lodówki.

IMG_20150926_164039

One Comment

Leave a Reply