Skip to main content

W ostatnim poście wspomniałam o Sylwestrze oraz Nowym Roku, jednak nie przygotowałam odpowiedniego podsumowania minionych 365dni. Dziś nabrałam ochoty, zdobyłam się na coś większego. Dosłownie, jak i w przenośni.

Sięgnęłam po drugą część książki Anny Mularczyk-Meyer, która okazała się silnym ogniwem zapalnym do przekazania Wam poniższych treści. Co prawda czytając ową pozycję nie doznaję żadnych nowych uczuć, czy zaskoczenia, jednak Minimalizm dla zaawansowanych serdecznie przypomniał mi o tym wszystkim, co w szczególności w ostatnim roku wypracowałam, co ewoluowało w moją codzienność.

Tak, dojrzałość to efekt uboczny praktyki minimalistycznej (która jest tematem rzeką i mogłabym napisać o tym mnóstwo zdań).

Ponadto przeobraziłam swoją samoświadomość w punkt zupełnie niezatapialny i niezwykle silny. Nic nie jest w stanie rozstroić tego, co obecnie sobą reprezentuję. Domyślam się, że nieubłagalnie nastąpią kolejne zmiany w mojej osobowości, natomiast określam je jako kolejne kroki ku duchowej doskonałości.

Pytania związane z własnymi osiągnięciami zdają mi się niezadowalające. Nie chciałabym przeczytać takiego wpisu na swoim blogu.

Najbanalniej jak potrafię, bez żadnych ozdobników, bez koszmaru nadmiaru, bez szufladkowania sztampowych odpowiedzi. Bez polotu, bez elastyczności.

Wymodeluję swój autentycznie namacalny autoportret, oparty na wszystkim, co błyszczy w promieniach życzliwych obserwacji.

Nie poinformuję Was o tym, kogo kocham i co planuję na przyszłe miesiące. Podyskutujemy o czymś mniej poważnym, ale z całą nadzieją śmiem twierdzić, że dającym szansę do przemyśleń nad samym sobą. Ostrzegam, post wyjątkowo obszerny.

Po pierwsze: nie jestem ideałem i nigdy nie pragnęłam nim być. Dobrze, to kłamstwo, ponieważ na całe swoje istnienie patrzyłam przez szczególny pryzmat nieskalanego piękna, aż w pewnym momencie osiągnęłam niepohamowany spokój wewnętrzny, uświadamiając sobie niemożliwość dopełnienia własnych oczekiwań. Czuję ten rozrosły potencjał, który w sobie noszę. Nie wstydzę się wyliczać własnych wad, choć nacisk stawiam na zalety wymieniane z niewymuszonym uśmiechem. Zbudowałam na powyższych fundamentach szansę samoakceptacji, kiełkująca pewność siebie nabrała odwagi zmierzania pod prąd ku własnym celom. Nie przejmuję się zdaniem otoczenia, lecz szanuję opinię każdego człowieka.

Ukamienowałam schematy mody. Odrzuciłam również szablonową oryginalność, działającą jedynie na zasadzie kontrastu z otaczającymi nas ludźmi. Dążę do bycia sobą, w całej pełni tego słowa znaczenia, potrzebuję przenikać w każdym ułamku swojej natury. To kulminacyjny moment rozwiązania zagadki mojej wyjątkowości, o którą tak często pytacie. Poruszyła mnie cholernie zawiła sztuka – odnajdywania w sobie nietuzinkowości, jaką posiada każdy z nas.

Bezgranicznie decydującym elementem w moim istnieniu, który nawiguje mnie w zdobywaniu powyższej umiejętności jest moja wiara. Całkowicie nie wstydzę się oznajmienia swoich poglądów, funkcjonujących w charakterze jedynego wyznacznika ścieżki życiowej podróży.

Jestem prawdziwa katoliczką, niezobowiązaną tradycją, czy większościowym głosem Polaków. Wierzę w Jezusa Chrystusa oraz nie identyfikuję się z grupą potocznie znanego katolandu, ale to kolejny zbyt obszerny temat, na rozwijanie go w tym poście.

Czerń jest moim wyznacznikiem eleganckiej uniwersalności i jednolitości w wyborach. Dzięki takiej bazie w garderobie nie poświęcam życia na przebieraniu się w coraz to droższe stroje. W roku 2015, wprowadziłam do swojej szafy inne kolory (biały, granat, szary), pochodzące w szczególności ze starych zapasów, odnalazłam upodobanie w dżinsie. Zamiast biżuterii nie rozstaję się z krzyżem na szyi oraz różańcem z medalików benedyktyńskich na nadgarstku, a w ubiegłym roku na zawsze wyjęłam kolczyki ze swoich uszu. Już nigdy nie nakłuję swojego ciała, szczególnie igłą z tuszem.

Nie kupuję już tak wiele, jak kiedyś. Z zakupoholizmu wydostałam się przypadkiem, dziś robię jedynie przemyślane zakupy na gigantycznych promocjach.

Makijaż opieram na tuszu i korektorze. O dziwo bardzo lubię malować inne osoby.
Włosy pielęgnuję męskim szamponem, maską oraz TT. Zawartość toaletki ograniczam do dermatologicznych leków i wspomagaczy z Tołpy, odkrytych w 2015r.

W konsekwencji przeszłości unikam diet. Porzuciłam wszelkie konwenanse aktywności fizycznej (wykluczmy spacery), ponieważ nie dawały mi przyjemności. Jem to, co mi smakuje. Nie spożywam zwierzęcego mleka, nie przepadam za mięsem oraz rybami. Jestem przeciwniczką jedzenia gęsi i karpi, nie odmówię nigdy indykowi i kaczce oraz szynce szwarcwaldzkiej. Tak jak w każdej dziedzinie swojego życia, w odżywianiu także działam instynktownie.

W 2015roku zrozumiałam, że nie chciałabym być nigdy osobą bogatą materialnie. Mam apetyt na skromne życie.

W ubiegłym już roku opracowałam konkretny pomysł na swoją dalszą drogę rozwoju, przestałam liczyć korzyści wynikające z nadmiaru, skupiam się na codziennej miłości, przyjemności odnajdywanej w komunikacji z innymi, medytacyjnej modlitwie oraz przebywaniu w kuchni.

Nie pracuję ponad swoją miarę, jeśli dana dziedzina stanowi dla mnie jedynie antypatyczny nakaz. W ten sposób odrzuciłam idee dobrych wyników w nauce, które od zawsze towarzyszyły mojemu zaangażowaniu w szkołę.

Pozbawiłam siebie chytrości kosztem drugiego człowieka nawet w pospolitych czynnościach. Wierzę w energię ciężkiej pracy.
Również w roku 2015 wypełnił moje serce dar życiowej mądrości ściśle połączonej z opanowaniem oraz pokorą.

Nauczyłam się zaparzać smaczną kawę, wróciłam do szycia jak i pisania, uzależniłam się od cukru, pozbyłam prostownicy, wyjechałam sama za granicę, pokochałam swoje ciało, zdobyłam 4tysiące obserwatorów.
Pod koniec roku usłyszałam, że jestem ogromną indywidualistką, a inni kochają to, co robię.  Dzięki temu wiem, że w roku 2016 stanę się jeszcze silniejsza. Dziękuję.

2016-01-03 12.46.57 1-1

42 Comments

  • maybemaymaya says:

    kolejny cudowny post!

  • Daria says:

    sama nie wiem co napisać, zaczarowałaś mnie po raz “enty” . jesteś sobą i to cenię najbardziej, szczerość, która wypływa z każdego człowieka. może skończę ten komentarz na tym, że po prostu jesteś niezwykła – wyjątkowa 🙂 ściskam mocno! :*

  • nawet nie wiesz, jak zaimponowałaś mi nie tyle tym postem, co swoim podejściem i dojrzałością. wiem, że głupio to brzmi (bardzo, bardzo głupio), ale ja o rok młodsza, roztargniona i wpadająca ze skrajności w skrajność, chciałabym być kiedyś taka jak ty! (nie krzycz, musiałam to napisać)

  • edekimy says:

    Ile tutaj rzeczy pod którymi podpisuję się w 100% 😊 Pięknie napisane. W Nowym Roku samych wspaniałych chwil.

  • klaudka says:

    Zabrzmi okropnie, ale to chyba najlepszy komplement, na jaki mnie stać. Jesteś bardzo mądra i cieszę się, że wciąż można spotkać tak ciekawych, młodych ludzi.

  • Kochajo says:

    Post swietny, blog cudowny. Nie moge sie napatrzec na twoja prace. Instagram sukcesywnie przegladany w momentach gdy motywacji brak. Nic nie pozostalo oprocz zyczenia wytrwalosci w tym co robisz.

  • Zawsze miałam poczucie, że jesteś bardzo samoświadomą osobą. Świetnie napisane!

    • jaglowska says:

      Aniu, Aniu, gdy byłam bardzo młodziutka, a Ty w sumie też, bo to lata licealne były, to trafiłam na twojego bloga i rozwojowniki i te wszystkie ćwiczenia. I one chyba jako pierwsze w mojej głowie pewne wartości kształtowały. Dziękuję ogromnie

  • nieambitny kuba z wroclawia says:

    w oparach Twojego zrozumienia i szanowania zdania innych pragne zaznaczyc jak obfite krwawienie moich oczu spowodowal Twoj grafomanski tekst. stronie od jakichkolwiek komentarzy gdziekolwiek, ale moj kac byl zintensyfikowanym impulsem do (mam nadzieje) zaburzenia Twojego wewnetrznego spokoju. poza tym rob to co robisz i siegaj dalej niz wydaje Ci sie, ze mozesz, bo na tym polega korzystanie z zycia. szczerze licze na to, ze rzeczywiscie bedziesz taka osoba za jaka sie podajesz.

    • jaglowska says:

      Twoj komentarz nie zaburza mojego spokoju, a wręcz przeciwnie, buduje go 🙂 świetnie, że wywołałam takie emocje w Tobie, że musiałeś coś napisać. Całe szczęście każdy jest inny, a jeśli boli Cię to, co tu stworzyłam, myślę, że przyjemniejsze dla Ciebie będzie unikanie mojego bloga i oglądanie wszystkiego innego, co daje Ci radość. Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnego dnia 🙂

  • Bardzo podoba mi się forma w jakiej ujęłaś swój autoportret. Od dawna uwielbiam Twój IG i podejście do życia.

    Powodzenia w Nowym Roku!

  • Iza says:

    Chciałabym dojść do takiego punktu w swoim życiu, że będę kompletnie pogodzona ze sobą, z tym jak wyglądam i jaka jestem i będę mogła z pełną szczerością mówić o swoich wadach i zaletach, bez konieczności maskowania czegokolwiek. Codziennie uczę się tej akceptacji, chociaż muszę przyznać, że jest to karkołomne zajęcie, jako że ciągle coś wytrąca mnie z wewnętrznej równowagi. Z wieloma Twoimi przekonaniami mocno się identyfikuję i muszę przyznać, że cieszy mnie to, bo rozbudza to moją nadzieję, że też kiedyś osiągnę taki spokój. Pozdrawiam i dziękuję za ten post :*

    • jaglowska says:

      Ja długo nad tym pracowałam, ale właśnie najbardziej pomogli mi moi najbliżsi, którzy udowodnili, że kochają mnie taką, jaka jestem. Dlaczego ja nie mogłabym czuć tego samego? Szczególnie, gdy piękno to pojęcie względne w tej rzeczywistości. Trzymam za Ciebie kciuki, abyś odnalazła zaufanie do siebie samej!

  • Alicja says:

    Przeczytalam jednym tchem. Ubolewam, gdyz chyba jestesmy rowiesniczkami i brakuje mi osob z twoim charakterem w moim otoczeniu.

    PS Ciekawi mnie, w ktora strone chcesz sie rozwijac w przyszlosci. Zawodowo, psychicznie, ogolnie 😉

    • jaglowska says:

      Ależ u mnie jest tak samo, niewiele ludzi mnie rozumie, z mojego rocznika to może z dwie, reszta raczej uważa za wariatkę. A co do mojej przyszłości: myślę, że z czasem dowiecie się wszystkiego samoistnie. Głupio jest wyprzedzać przeznaczenie, nie wiadomo, gdzie mnie pokieruje

  • Pistacjovaa says:

    Wspaniały wpis! 🙂 Jestem zachwycona Twoim blogiem :)!

  • Paulina says:

    Dziękuje za ten post

  • piękne. zmotywowałaś mnie do uporządkowania mojej listy priorytetów i zastanowienia czy jestem wystarczająco sobą, czy raczej cały czas za dużo udaję i mi głupio. dziękuję ślicznie, to dobry czas na zmianę!

  • ola says:

    Cudowny wpis, Aleksandro! Od niedawna obserwuję twojego instagrama i przyglądam się Twoim wypiekom. Do tej pory jedynie wzdychałam do obrazków, myśląc jak bardzo zazdroszczę. Do dzisiaj uznawałam się za życiową nieudaczniczkę. Depresja pochłonęła wszelkie ambicje, o samoocenie już szkoda pisać. Czekałam na zryw, ale każde “od jutra” nie nastąpiło. Po przeczytaniu tego wpisu, aż mnie wstrząsnęło. Czemu inni potrafią, a ja nie? Aktualnie siedzę na podłodze w kuchni i przyglądam się piekarnikowi… W którym piecze się mój pierwszy samodzielny chlebek bananowy 🙂 Dawno nie czułam się tak radosna! Dziękuję, wpłynęłaś na mnie ogromnie. Do pracy nad samą sobą również.
    + Szczęśliwego nowego roku kochana ♥

  • że jesteś dojrzała, masz tak świadomie ukorzenione ideały, kochasz siebie, to wiedziałam. ale dla mnie najwspanialsze jest to, że masz taki apetyt na życie! że chcesz robić, iść jeszcze dalej, nie tracić czasu. uwielbiam ludzi z taką właśnie energią. całuję Cię mocno!

    • jaglowska says:

      Aaaaa kochana, dziękuję, sobie nie wyobrażasz, ile szczęścia mi sprawiają takie komentarze od osób, które naprawdę cenię🙈❤

  • Haniako says:

    Zostawię tu po prostu buziaczka.

    Oto on :*

  • morelka says:

    cudowny post 🙂 nad kupnem jakiego aparatu zastanawiasz się? masz jakiś ‘wymarzony’ model? 🙂

    • jaglowska says:

      Dziękuję Ci bardzo. No właśnie nie mam pojęcia co do aparatu, to dla mnie czarna magia, totalnie się nie znam na robieniu zdjęć…

  • Karolina says:

    Na Twojego bloga trafiłam dwukrotnie – raz z przepięknego i inspirującego Instagrama (który momentalnie zaobserwowałam), a teraz po nitce do kłębka: czytając urodzinowy post Natalii, przeniosłam się do Hani, ta zaś zaprowadziła mnie tutaj. I teraz już wiem, zostaję tu na dłużej. W sumie to nie ma mnie na tyle, żeby powiedzieć wszystko, co mi w głowie huczy; powiem więc tylko tyle, że jesteś chyba najmądrzejszą osobą w Twoim, na jakie trafiłam kiedykolwiek. Może nie jestem dużo starsza (oczko w tym roku :3), ale obiektywne obserwacje pokazały mi, że roczniki pode mną coraz bardziej zbaczają z “dobrej” drogi. Mam brata w liceum, więc jestem na bieżąco i często jak babcia starowinka załamuję ręce “co się dzieje z tą młodzieżą?”.
    Dlatego, skoro już znalazłam tak wartościową osobę w takim wieku, na pewno nie dam sobie o niej zapomnieć. Ot!
    Pozdrawiam i ściskam serdecznie
    xx

  • koala says:

    mogalbym się dowiedzieć ile masz wzrostu?:)

  • Daga says:

    Kiedyś trafiłam na twojego instagrama ale to był tylko rzut okiem, wczoraj znowu ale tym razem dokładniej aż weszłam w link do bloga i cały czas jestem w szoku! Ciesze się, że trafiłam na bloga, który prowadzi moja rówieśniczka.
    Nawet ucząc się w klasie gastronomicznej, poza mną nikt w klasie nie ma do tego pasji, nie traktuje tego jako coś cudownego,a na moje słowa, że to uwielbiam robią wielkie oczy. Bardzo, bardzo dziękuje Ci, że tworzysz coś tak cudownego

    • jaglowska says:

      wiesz, będąc na gastro zapewne miałabym również tak ‘słabe’ podejście do tematu. praca kucharza to piekło, decyzja z powołania daje jedynie przyjemność, dlatego strasznie się cieszę, że lubisz to co robisz! sama bym tak chciała, jeśli chodzi o szkołę ;p i przeogromnie dziękuję. Takie słowa zawsze mnie budują!

  • Karolina says:

    Trafiłam na Twojego bloga niedawno i powiem szczerze popłakałam się czytając Twoje posty. Twój poziom wrażliwości jest tak bardzo zbliżony do mojego i czuję, że mogłabyś mnie zrozumieć. Nie doszłam do takiego poziomu jak Ty, że jestem w stanie zaakceptować i przede wszystkim pokochać siebie i szczerze strasznie Cię za to podziwiam. to jest moj prawdziwy najwiekszy cel w tym momencie. Czuję się tak bardzo zagubiona w natłoku moich myśli i rozważań i w żaden sposób nie potrafię dać temu upust. Czuję miłość i wsparcie mojej rodziny natomiast nie potrafię się kompletnie odnaleźć w otaczającym mnie świecie. dawno zwątpiłam ze poznam kiedykolwiek kogoś z kim czułabym się dobrze i kto byłby w stanie mnie zrozumieć, tak ‘odrealnionego’ w pewnym sensie jak ja. jestem strasznie wdzieczna ze zdecydowalas sie pisać tego bloga, czy moglabys mi powiedziec jak dokladnie to się zaczęło? tak bardzo czuję ze powinnam podazac za tym czego naprawde pragne i chce zamiast tego pograzam sie w jakas czarna dziurę moich demonow a sluchanie takich ludzi jak Ty naprawde dodaje mi sil. przepraszam za tak bezsensowny i chaotyczny komentarz, napewno czytanie tego jest ostatnią rzecza na ktora pewnie masz ochote w kazdym razie dziekuje Ci za tego bloga i pozdrawiam

Leave a Reply