Skip to main content

Przyjrzałam się sprawie.

Miało być na dzień kobiet. Jest dziś.

Zewsząd bombardują nas hasła wielkich teorii, teorii kobiety chudej, kobiety grubej, ideału kobiety jakiego tylko sobie zażyczycie, nawet kobiety wyzwolonej, z tłuszczową panierką na udzie, tłumaczącej swoje niedoskonałości ciętymi ripostami na temat samoakceptacji. Każda próbuje uciec, od choroby, od zagłady radości. Ale to właśnie choroba. Bulimia, anoreksja, nadwaga, wszechoptymizm, pseudosamouwielbienie.

Ciało

Wszystko kręci się wokół niego. A ciało nie jest warte żadnej szczególnej celebracji. Ciało jest niczym, niczym ważnym, niczym skutecznym, jest jedynie praktyczne. Ciało zgnije zakopane w ziemi.

Praktyczne

Fakty są takie: warto je zauważyć i pokochać ‘miłością’, jaką darzymy swój ulubiony kolor ścian czy gumek do włosów, uczuciem mało zobowiązującym, wyłącznie akceptującym, ponieważ dopiero wtedy uczymy się spokojnego życia. Kawał mięcha nie stanowi blokady dla uczuć i myśli, które przekraczają wszelkie granice, otwierają umysł.

Moje ciało jest moje – to jedyna prawda. Nie jest warte szczególnego uwielbienia, ale zasługuje na opiekę oraz pielęgnację. Należałoby o nie dbać, aby było ze mną jak najdłużej, jeśli już je otrzymałam. Świetnie, jeśli będę dobrze się z nim czuć. To korzystna opcja, jeśli ma być środkiem pomocnym przy spełnianiu moich marzeń.

Ale dzięki ciału czuć się dobrze nie będę. Na pewno.

Ponieważ wszystko, bez wyjątku, zaczyna się w naszej duszy, naszym umyśle, wewnętrznym blasku. Ciało nie powinno być żadnym zagrożeniem, ograniczeniem, wyznacznikiem, nie powinno mieć wpływu na naszą psychikę *(dopóki nie wchodzimy na teren norm zdrowotnych).

Co z kompleksami?

Kompleksy związane z sylwetką etc. mają swój początek, gdy przewagę przejmuje materializm, gdy ciało dominuje nad duszą.

A jeśli już one są, gdzie jest siła?

Siła to wyzbycie się poczucia odpowiedzialności za (nie)przystawanie do jakiegokolwiek kanonu piękna przemijalnego, to docenienie własnego zdrowia, nawet najsłabszego, ale pozwalającego nam jeszcze żyć. To odkrycie, zrozumienie, świadomość, że owy nadmiar tłuszczu, to nie ubytek, a niepotrzebny dodatek, który w ramach preferencji możemy zostawić lub usunąć. To wykluczenie nobilitacji ciała, a zapracowanie nad życzliwą relacją organizm-osobowość, która pomoże nam osiągnąć sukces.

Dlaczego wyglądam dobrze?

Jestem młodym, naturalnym człowiekiem wartym uwagi. Świadomym swojej inteligencji, odpowiedzialnym za własne czyny, kochającym i dążącym do czynienia dobra. Osobą pragnącą emanować pięknem życzliwości, uśmiechu, schludności. Moje ciało nie gra główniej roli, miłość do niego nie daje mi szansy rozwoju. To miłość do świata czyni mnie tą osobą, której pytasz o złoty środek. Promień spełnienia niweluje wszystkie niedoskonałości.

Nigdy nie będę ideałem. Moja skóra i figura nie podoba mi się na tyle, abym chwaliła się wyglądem. Jednak cieszę się, że mam sprawne kończyny, długie włosy. Ale czy gdybym tego nie miała, traciłabym coś? NIE. Jeśli zniknie cokolwiek, co obecnie należy do mnie, zapłaczę, zupełnie naturalnie, a potem… o tym zapomnę. Patrzę na ludzi okaleczonych, niepełnosprawnych. Szczęśliwych. Robią więcej niż ja, mając mniej. Udowadniają, jak paradoksalne jest zatrzymywanie się, zastanawianie nad kawałkiem skóry i kości.

Dorosłam z czasem. Byłam smutna.

Gdy obecnie spotykam ludzi smutnych, zakompleksionych, nie widzę sensu, aby przekonywać ich o tym, jak piękne mają ciało, bo przecież każdy ma piękne, tak się mówi, zwykło tak się mówić. Podaję im dłoń. Powtarzam, że znaczą dla mnie wiele. Są cenni, ponieważ każdy nosi w sobie zalążek czułego, empatycznego rozumienia. I jeśli go wypielęgnujemy, to błyskawicznie zechcemy pokazać światu, że nasza samoświadomość sięga jeszcze dalej. Na tyle dalej, aby dotykać również ulotnych rzeczy, czynić naszą codzienność przyjemniejszą, nawet wizualnie.

Nad ciałem nie warto się zastanawiać. Każde, nawet pozytywne myślenie może doprowadzić do niepotrzebnego obłędu, który na zawsze będzie nam towarzyszył.

Next Post

2 Comments

  • Oriannah says:

    Piękne słowa. To rzeczywiście smutne jak bardzo to w jaki sposób postrzegamy swoje ciało decyduje o naszym samopoczucie. Nawet jeśli ma się mnóstwo zalet, nawet jeśli słyszy się miłe słowa a za bardzo przejmuje się swoim wyglądem bo coś/ktoś sprawiło, że tak jest, automatycznie cała ta reszta dobrych rzeczy idzie na bok. Sama walczę z takim negatywnym myśleniem i jest to bardzo trudne chociaż każdego dnia, od osoby na której najbardziej mi zależy słyszę, że moje ciało jest piękne takie jakie jest. A najsmutniejsze jest chyba to, że to właśnie my kobiety podjudzamy się wzajemnie do przejmowania się swoim ciałem, a przecież słusznie piszesz, to tylko ciało.

  • Ala says:

    Cieszę się ogromnie, że zrozumiałaś pojęcie ciała w szerszy sposób i piszesz tu na ten temat. To bardzo ważne dla młodych dziewcząt(czytających i naśladujących Ciebie) ażeby potrafiły szukać (jak również odnaleźć) wspomniane spełnienie i akceptację. Współczesna moda jest tak okrutna, na każdym kroku próbuje nam coś wmówić, używa krzywdzącej manipulacji. A ulec jest nietrudno.
    Pozwól, że pomodlę się za wszystkich zagubionych i nieświadomych, aby odnaleźli sens życia oraz za rozwój tych, którzy nie zajmują się sprawami swego ducha.
    Pozdrawiam ciepło.

Leave a Reply