Skip to main content

Ten post miał cierpliwie czekać na przedświąteczny przepis. Bo gdy tylko poukładam sobie wszystkie obowiązki związane z pisaniem, wtedy zabieram się za gotowanie. Już przygotowałam listę bożonarodzeniowych wypieków, które stopniowo będę Wam prezentować.

Dziś jednak jestem zmęczona. Słowami, synonimami, cytatami. Nie wymagam od siebie wiele, całą kreatywność poświęcam na stworzenie idealnej pracy. Piszę jedynie w nocy, co kończy się odsypianiem, regenerowaniem sił nawet do południa.

Do świąt zostało nam niecałe 6 dni. Nie lubię tego okresu naznaczonego bezsensownym pośpiechem oraz nerwami. Ta demotywująca przestrzeń nadgorliwości psuje mi święta co roku. Kim jesteśmy robiąc z Bożego Narodzenia konkurs idealności?

W swoim życiu spotkałam niewiele fascynujących ludzi. Z całą pewnością częściej odnajduję bratnie dusze tutaj, w internecie. I wysyłam do nich listy. Te papierowe, staromodne, te naznaczone drżeniem znerwicowanych dłoni, te napisane przerywającym, różowym długopisem. Dzielę się w nich swoimi odczuciami. Także swoim zniesmaczeniem.

fragment listu do Anieli z 9grudnia,15r.*

Muszę Cię zaskoczyć, zapewne zmartwić, ale od tego tu jestem – aby intrygować. Nie czuję świąt i tak ciężko mi zrozumieć ich magię, szczególnie w tym zapracowanym roku. Oczywiście nasycam się obecnością bliskich, trafionymi prezentami i pysznościami kurczącymi nam spodnie, jednak prawdziwą tajemnice świąt, prawdziwy atmosferyczno-klimatyczny pled otulający moje barki spotykam dopiero… nocą. Co roku ścigam się z czasem wykrawając pierniczki, myjąc podłogi, lepiąc pierogi, pakując upominki. Dopiero wigilijną, popasterkową nocą nasycam się  spokojem, miłością i ta ulgą, że nic nie muszę, że nic nie trzeba, że jestem, żyję, że to nam wystarczy. Napełniam wtedy swój żołądek północną kawą, głowę zatapiam w szumiących winylowych dźwiękach, bawię się aromatycznym płomieniem, uciekającym od ciasteczkowych świeczek, zacukrzam organizm czekoladą od dziadka.

Za trzy tygodnie będzie zupełnie inaczej.

Zaprzysięgłam sobie rozkosz wolności. Upiekę tylko tyle, na ile będę miała ochotę. Pozmywam tylko tak, aby nie zniszczyć delikatnych dłoni. Statycznie i biernie usiądę na kanapie, aby przyglądać się swoim najbliższym w nieskończoność. Zbyt dużo już w tym roku straciłam, zbyt wiele zrozumiałam przez tą stratę. Anielo, nie zapominaj, że to dla naszych małych Radości celebrujemy święta.

Nie życzę Wam spokojnego Bożego Narodzenia. Pragnę, abyście w tym przedświątecznym tygodniu doświadczyli autentycznego dobra. To dni takie, jak każde inne, a Wigilia to pojęcie względne, sama wiem to najlepiej. Jednak święta to przede wszystkim świetna okazja na zatrzymanie się w naszych ziemskich działaniach, to moment odpowiedni na zastanowienie się nad życiowym celem, nad relacjami, uczuciami, jakie budują naszą codzienność.

Processed with VSCO with a6 preset

pierniczki z tego przepisu  Liski

*fragment listu umieszczony za pozwoleniem Anieli

5 Comments

  • Mi też ten pośpiech i nerwy psują przedświąteczny nastrój. Trochę to smutne, że czujemy potrzebę tej całej gonitwy za ideałem świąt. Jakby nie miały być rodzinne i spokojne, jeśli na stół nie wjadą trzy rodzaje śledzi albo choinka nie będzie udekorowana wedle najnowszych trendów 🙁 Zamiast radośnie oczekiwać, biegamy po sklepach, szorujemy okna i spędzamy mordercze godziny w kuchni. I niby wiemy, że nie o to chodzi, a jedna tak trudno od tego uciec.

  • Nie czuję jeszcze absolutnie tych świąt, w tamtym roku niestety też nie czułam. To wszystko chyba przychodzi za szybko, a ja nie mam siły żeby nadążyc. Mam nadzieję, że poczuję to dobro o którym piszesz. Mam nadzieję,że nie zmarnuję czasu na głupoty tylko dobrze go wykorzystam.

  • jak zwykle jestem zakochana w poście i emocjach. uwielbiam i całuję, a jutro wysyłam kolejny list.

  • Kari says:

    Widzialas duzefrytki na instagramie ten profil? Dziewczyna z tego samego miasta chyba probuje cie udawac hah

Leave a Reply