Miłość to kompromisy. Ogromne i piękne. Jedynie te prawdziwe, niewymuszone, gdy nie tęsknimy za czymś, z czego zrezygnowaliśmy, gdy niczego nam nie brakuje. Może to dlatego, że wolę mieć mniej. Nakładam na swoje życie filtry ograniczające. Ze szczęściem i spokojem powtarzam ten sam schemat usuwania wszystkiego co zbędne. Nie potrzebuję. Jestem tego pewna. Kocham, zachłystuje się natura. Gotuję, piszę. I się uśmiecham. To wystarczająco dużo jak na zwykłego człowieka. Wiec po co komu materializm przerastający ciężarem nasze charaktery? Wylewające się z kubka kakao, gryzący zapach smażonej cebuli i gotowana wątróbka.
Tak rozpoczynam wpis poświęcony szczególnie tym, którzy musieli zrezygnować z glutenu, a ich miłość do naleśników przerasta wszelkie zakazy. Z własnego doświadczenia wiem, że mąka gryczana nadaje się do tego najlepiej. Smakuję nawet najbardziej wybrednym ‘glutenowiczom’, a jej dziwny posmak nie dominuje w pankejku. Szczególnie smaczną wersją bezglutenowych pancakes są te z domieszką kakao. Przepis, który przedstawiłam poniżej jest wypadkową licznych prób i eksperymentów.
GRYCZANE PANCAKES W WERSJI KAKAOWEJ
Potrzebujesz:
- 2jajka
- 2-3 łyżki brązowego cukru
- 3-4 łyżki roztopionego masła lub innego płynnego tłuszczu (olej kokosowy, oliwa z oliwek)
- łyżeczka (czubata) proszku do pieczenia
- 120ml (ok. pół szklanki) mleka roślinnego (krowie też się nadaje, ale ja nie używam)
- 3/4 szklanki mąki gryczanej
- szczypta soli do ubicia białek
- 3 czubate łyżki kakao (jeśli nie chcemy kakaowych naleśników, możemy pominąć ten składnik, a w zamian dodać ziarenka z jednej laski wanilii)
Jak zrobić?
Ucieramy żółtka z cukrem, następnie dolewamy do nich roztopione masło/inny tłuszcz oraz mleko. Całość mieszamy, dodając partiami mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia i kakao. Na końcu dodajemy ubite ze szczyptą soli białka. Delikatnie mieszamy. Pancakes smażymy na rozgrzanej patelni bez dodatku tłuszczu. Polecam zachować dużą ostrożność, ponieważ placuszki bardzo szybko się rumienią.
Obiecuję, już niebawem przygotuję coś ambitniejszego. Na chwilę obecną chciałabym udostępnić przepisy, o które najczęściej mnie pytacie.
Właśnie rozpoczynam swoją przygodę z minimalizmem, więc trafiłam na idealnie pasujący wstęp 🙂 już jakiś czas temu chciałam się odgruzować, wyrzucić wszystko to co zbędne i skupić jedynie na tym, co istotne, ale dopiero teraz faktycznie mam czas no i motywację.
Co do pancakes-przyznam szczerze, że robiłam jedynie z mąki pełnoziarnistej, te najzwyklejsze. I raz jeszcze chyba z ricottą. Boję się eksperymentów, głownie ze wzgledu na mamę, która za każdym razem patrzy z przestrachem na swoją patelnię, którą przygotowuję sobie do smażenia placuszków.
ja od dwóch lat prowadzę proces ‘odgruzowania i oczyszczenia’ swojego życia. z miesiąca na miesiąć przenoszę się na wyższy poziom, nie tylko oddając niepotrzebne książki i sprzedając ubrania, ale też na tle psychicznym i poglądowym. a z tymi placuszkami koniecznie spróbuj – moi rodzice nie znoszą mąki gryczanej, te pałaszują i nawet się cieszą, gdy ogłoszę, że dziś czas na moje pankejki
Najgorsze jest to, że ten proces ciągnie się okrutnie długo-próbuję sprzedać książki i ubrania już od jakiegoś czasu i ostatnio zwątpiłam. Część oddałam, robiliśmy nawet jakąś paczkę dla domu dziecka, ale sporo wciąż zostało i tak się waham…bo wyrzucać nie chcę. Spróbuję może raz jeszcze gdzieś to powystawiać na sprzedaż, a później…zobaczymy.
ja polecam oddawanie, bynajmniej u mnie się to najlepiej sprawdza. łechce sumienie żądne zrobienia dobrego uczynku i daje szczęście innym. przede wszystkim należy się przewartościować, wtedy wszystko pójdzie gładko i łatwo. musisz wiedzieć co kochasz, co jest dla Ciebie najważniejsze, odmaterializować swój świat pomagając sobie dobrymi argumentami. warto też usunąć ze swojego życia toksyczne relacje, zaakceptować siebie i polubić swoje życie. po takiej dawce samo Ci przyjdzie usunięcie niepotrzebnych gratów – bo tu nie chodzi o zmniejszenie ilości rzeczy w pokoju, a odciążenie umysłu.
Uczę się tego cały czas-uwolnienia umysłu od pokusy konsumpcjonizmu, od przywiązania do rzeczy materialnych. Bardzo, bardzo nie chcę być przez to ograniczana i kontrolowana, tak jak nieświadomie cała masa ludzi wlasnie temu ulega. Naromiast akceptację siebie i zycia chyba już wywalczyłam-aczkolwiek łatwo nie było. Zwłaszcza nad tym pierwszym musiałam się ogromnie natrudzić.
Uwielbiam już twoje posty;d
Co to za masa miedzy? Kusi mnie od kilku dni.. :p
serek mascarpone z cukrem pudrem i smietanka 30%. Lubie ja bardzo, bo mozna sobie ‘stopniowac’ poziom slodkosci i ciezkosci masy w zaleznosci od ilosci dodanego cukru i smietanki